Misie.com.pl
„Pożegnalna wizyta” H. Szayerowa

„Pożegnalna wizyta” H. Szayerowa

Przez: Kategorie Czytelni: Wiersze o misiach i niedźwiedziach. opublikowano: luty 15, 2016

– Wiecie, co się stało?
– Coo?
– Miś uciekł z zoo.

W samo południe, pięć przed dwunastą,
miś bez opieki wyszedł na miasto.
Mówię wam jako naoczny świadek,
gdyż jak detektyw szłam jego śladem.
Miś wpierw po sklepach chodził dopóty,
aż dobrał sobie wygodne buty
oraz kapelusz na czubek głowy,
lecz – według miasta – bardzo twarzowy!
A że to jednak przecież Warszawa,
nie pożałował nawet na krawat.
Potem kwiaciarnię nosem wyniuchał,
jesienny kwiatek wpiął do kożucha…
i wystrojony pięknie… że proszę! –
z wizytą poszedł.

W szkolnej świetlicy dzieci nie mało,
Więc z wejściem misia jak w ulu wrzało.
Wrzało? To mało! Entuzjazm – buchał!…
Dzieci chcą dotknąć bodaj kożucha!….
Bodaj kosmatą łapę uściskać!…
A jemy ? Uśmiech nie schodzi z pyska!…
Kłaniał się dzieciom w lewo i w prawo…
oszołomiony radosną wrzawą.
Jakieś smyk w łapę serce mu wtykał…
Serce jest sercem! Choćby z piernika!…
Ej, misiu, misiu! I twoje stare
serce zadrżało wzruszone darem….
W zamian swój podpis dał mu
w podarku…

Spocił się przy tym od pięt
do karku,
bo mu z pisaniem nie szło.
Po wtóre –
pisał nie piórem, ale… pazurem,
po trzecie – spać go brała ochota
i ziewał… ziewał… jak hipopotam.
– Dobranoc, dzieci!
Będzie mi smutno
bez was, kocha…-
W pół słowa utknął.

A wiecie, co się dalej stało?
Po śpiocha auto przyjechało,
i teraz w zoo śpi pod pierzyną,
i będzie spał… spał…
spał… spał… spał…
aż śniegi zginą.

|

Kalendarz wydarzeń

LikeBox

Szukaj

loading